WIEŚ ZAKLĘTA W CZASIE… – EKOMUZEUM W SOBOLOWIE
Można powiedzieć, że większość z nas z pokolenia 70,80 lat jeździła do babci, cioci na wieś na wakacje. Tu przeżywaliśmy niesamowite przygody, błąkaliśmy się po lasach, pomagaliśmy/przeszkadzaliśmy 🙂 w pracach gospodarskich, wypróbowując wszystkie sprzęty znajdujące się w stodole. W każdym razie my, gospodarze Frankówki, wspominamy te czasy z wielkim sentymentem. Był to magiczny czas zabaw, ognisk, sekretów zakopywanych pod lasem, wieczornych opowieści o utopcach i leśnych zmorach, po których baliśmy się każdego szmeru w ciemności. Któż za nas po żniwach nie uwielbiał zanurzać ręki w świeżo wymłócone ziarno, które tak świetnie nadawało się do zabawy w sklep…
Aż pewnego dnia odkryliśmy w naszej okolicy tę naszą dawną wakacyjną, magiczną, pełną przygód, wieś zaklętą w EKOmuzeum w Sobolowie. Słuchając pełnych pasji opowieści jego właściciela i twórcy, nieżyjącego już, Józefa Kluby, nagle znowu przenieśliśmy się w czasy dzieciństwa.
Gdy pan Józef przekręcił wielki klucz w starym zamku pochodzącym z drzwi drewnianego kościoła w Sobolowie, naszym oczom ukazała skarbnica cudownych rzeczy. Dolna część muzeum to zbiór rzeczy użytkowych z XIX i XX wieku. Są żarna, sąsieki na zboże, stara wylęgarnia dla kurcząt, amerykańska pralka „automatyczna”, ręczna wyżymaczka, wyposażenie zakładu szewskiego, ciesielskiego z ręczną wiertarką. Jest też zbiór pięknych latarni wieszanych na wozach. Właściciel opowiadał o każdym sprzęcie, młodziakom tłumacząc jego działanie :). Nam, którzy znaliśmy to z lat dziecięcych, dorzucając coraz to nową ciekawostkę. Jak tę chociażby o wielkim zamku w drzwiach do EKOmuzeum, który niegdyś zepsuł się i przy wymianie kościelnych drzwi niechybnie zostałby wyrzucony, ale ojciec pana Józefa naprawił go i tym sposobem stał się zamkiem do dawnych czasów.
Tyle na dolnej kondygnacji, a następnie przeszliśmy na wyższą, gdzie świat się zmienił, bo z prac gospodarskich przeszliśmy do pokojów, nie tylko wiejskich chałup, ale i dworków. Tu zachwyciła nas kolekcja żelazek z duszą. Od tych najstarszych, które wcale nie miały duszy, albo można powiedzieć, że całe były duszą i po ściągnięciu z rękojeści wkładało się je do pieca, a gdy się rozgrzały można było nimi prasować. Następne, to takie do których wnętrza sypało się ogień z pieca i potem trzeba było nimi bujać, żeby osiągnęły odpowiednią temperaturę i wreszcie te z prawdziwą duszą.
Można też oglądną kolekcję świętych obrazów wiszących w każdej wiejskiej chacie w centralnym miejscu. Z jednej strony jest także działająca fisharmonia, kołowrotek, można zobaczyć też kompletnie ubraną panią młodą w regionalnym stroju z tych terenów.
Warto odwiedzić EKOmuzeum, żeby zanurzyć się w dawnym świecie, żeby pokazać dzieciom, jak to kiedyś się mieszkano i gospodarowano na wsi. My przywozimy tutaj grupy szkolne w ramach naszych warsztatów ETNOGRAFICZNYCH, TUTAJ możesz przeczytać o naszych warsztatach.
Można podjechać codziennie, w gospodarstwie zawsze ktoś jest, ale lepiej zadzwonić wcześniej i umówić się na wizytę. Informacje możesz znaleźć na fanpejdżu EKOmuzeum. Teraz oprowadzanie po tym cudownym muzeum przejął zięć pana Józefa i czyni to z takim samym zaangażowaniem. Miłej wycieczki w przeszłość życzą gospodarze Frankówki Małej 🙂
Pingback: WARSZTATY ETNOGRAFICZNE - Witamy we FRANKÓWCE MAŁEJ